HOT-INFO

11-400 Kętrzyn,
Polska

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Wypadek pilota Marka Szufy na pokazach lotniczych w Płocku mroził krew, samolot po wykonaniu ostatniej akrobacji uderzył o taflę wody i rozbił się. Pilota udało się wydobyć z wody, ale mimo długotrwałej akcji ratunkowej i reanimacji nie udało się go uratować. Wiadomość o śmierci Marka Szufy pogrążyła w smutku nie tylko jego najbliższych i środowisko lotnicze, ale wszystkich, którzy podziwiali jego kunszt, jego akrobacyjną wirtuozerię w przestworzach. Jak podały w komunikacie PLL LOT, kapitan Marek Szufa był jednym z najbardziej doświadczonych i uznanych pilotów w Polsce i na świecie. Z LOT-em związany był od 1979 roku. Od 20 lat był kapitanem samolotów typu Boeing 767. Szufa był szybowcowym pilotem akrobacyjnym, byłym wicemistrzem świata i wieloletnim członkiem Kadry Narodowej. Był także pilotem samolotów akrobacyjnych - wielokrotnym wicemistrzem Polski i członkiem Kadry Narodowej. Pasją Szufy było modelarstwo samolotowe w klasie GIGANT F3M i F4G. Marek Szufa wielokrotnie odwiedzał festyny lotnicze na podkętrzyńskim lotnisku w Wilamowie, a ostatnio w Giżycku. Był nie tylko zakochany w lotnictwie, był profesjonalistą w tym, co robił, ale też był miłym otwartym na ludzi człowiekiem. Mieliśmy okazję i wielki zaszczyt spotkać mistrza akrobacji i spytać o jego hobby, o którym zawsze chętnie opowiadał. Przyzwyczaił widzów swoich podniebnych pokazów do dreszczu emocji i z tym dreszczem ich pozostawił.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Polecieć na koniec świata, a może wcale nie musi to być koniec świata - może wystarczy na moment oderwać się od codziennych zajęć i zobaczyć co w przysłowiowej trawie piszczy. Łukasz Łuczaj, z zawodu botanik i z zamiłowania botanik, mógłby jak większość ludzi tej profesji mieszkać w osiedlowym bloku , wybrał jednak drewniany dom w jednej z podkarpackich wsi. Tu może się realizować jako doktor w swojej dziedzinie i być blisko najbliżej tego co ukochał - przyrody. Tu może pokazywać innym, jak czerpać radość z tego, że jest się częścią ekosystemu. Siedemnastohektarowe zbocze góry w Pietruszej Woli - własność Łukasza Łuczaja jest dla wielu doświadczalnym poligonem, malowniczym miejscem, do którego chętnie przyjeżdżają, by przeżyć tydzień lub dwa, jak ludzie pierwotni. To tu organizowane są obozy wraz z warsztatami kulinarnymi, na których można zjeść to, co do tej pory na jadalne wcale nie wyglądało - dziwną nieznaną roślinę czy bezkręgowca.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Narodowe Siły Rezerwowe w 15 Brygadzie Zmechanizowanej to już fakt. Pierwszych dwustu ośmiu chętnych przywitano podczas uroczystego apelu, który rozpoczął krótkie szkolenie NSR-u w giżyckiej jednostce. Czy udział w tym szkoleniu i wstąpienie do Narodowych Sił Rezerwowych będą szansą na pracę w jednostce i etat zawodowego żołnierza? Na pewno nie dla wszystkich, którzy teraz ochoczo wdziali mundur. O służbie w mundurze bardzo marzył jeden z mieszkańców Giżycka, przed którym właśnie w drodze do wojskowej jednostki, los postawił nie lada zadanie. To zadanie - Mateusz Bystrzycki wykonał bez mrugnięcia okiem – mimo kilkunastostopniowego mrozu nie zastanawiał się ani chwili gdy zobaczył tonący samochód wskoczył do wody i ocalił ludzkie życie. Po kilu miesiącach od tamtego zdarzenia Mateusz z dumą przyjął kontrakt do zawodowej służby wojskowej.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

W giżyckim parku przy ulicy Warszawskiej rozpoczęły się roboty budowlane. Pomysł na zagospodarowanie tego zakątka miasta właśnie doczekał się realizacji. To jednak teren szczególny, jego dużą część zajmował niegdyś cmentarz z czasów dziewiętnastego i pierwszej połowy dwudziestego wieku. Już pierwsze wykopy w tym miejscu pokazały, że kryje się tu historia tych ziem. Zanim na ten teren wkroczy nowoczesna zabudowa i powstanie fontanna, trwa poszukiwanie miejsc pochówku. Prace ekshumacyjne to przestój w pracach inwestycyjnych, ale są niezbędne, by móc kontynuować budowę nowego miejsca rekreacji, a jednocześnie oddać należną cześć tym, którzy zamieszkiwali te ziemie przed nami.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Galowe mundury i honorowi goście – uroczysty apel w kętrzyńskiej komendzie Państwowej Straży Pożarnej był corocznym momentem uhonorowania codziennej strażackiej służby. Dzień patrona strażaków św. Floriana to zawsze doskonała okazja do wyróżnień i awansów na wyższe stopnie służbowe. I warto odnotować w tym roku awans szefa kętrzyńskich strażaków, teraz już bryg. Zbigniewa Borysa. Wśród awansowanych jest również rzecznik kętrzyńskiej komendy, teraz już mł.bryg. Szymon Sapieha, wyróżniony też Brązową Odznaką Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej. To był czas dla tych, którzy zdrowie i życie innych ludzi stawiają na pierwszym miejscu, to był czas na docenienie ich trudu i służby, ale też czas na planowanie przyszłości i głośne wypowiadanie marzeń.

X

Right Click

No right click